
[
^dzierzba] Zerowy wkład domu, czyli należy uczyć dziecko podstaw higieny, a nastolatkę co to są podpaski? A jednych i drugich, że istnieje coś takiego jak polecenia i że istnieją konsekwencje jak się ich nie wykonuje?

dobrej nocy myszeczki, #
exitus

Oraz nadganiając komunikaty - nie wiem czysto ten ułamek neandertalskich genów czy innych ale mi ciemność nie robi zle. Właśnie byłam z młodą na spacerku jest miło i cieplo

[
^dzierzba] w której np nikt nigdy nie był w teatrze albo nie jechał pociągiem i odwolywaniw sie do takich doświadczeń nie wyjdzie

[
^dzierzba] coraz większej liczbie migrantów może być bardzo zdradliwym założeniem, a owszem może siw trafić klasa

[
^sirocco] ale średni poziom czego ? Ogarnięcia dzieci w domu ? No nie, moim zdaniem zakładajmy zerowy wkład domu - dzieci mają sie uczyć w szkole. Średni poziom wkładu kulturowego tez przy

[<usunięty>] Między innymi, owszem. Program nauczania to kolejna kwestia, ja się cieszę, że uczę języka, większość rzeczy ma sens (poza future perfect continuous, ale to już moja opinia).

[
^deli] tu akurat zyskiem byłyby wolne sale i mniej kombinowania z planem lekcji ;P

[
^dzierzba] Uwierz mi, słyszałam rozmowy uczniów uczących się geografii i rzucających "ach tak, stolicą X jest Y, byłem tam z rodzicami".

[
^dzierzba] ale taki all inkluziwe to jakoś specjalnie rozwojowy nie jest

[
^deli] jestem mocno sceptyczna w kwestii sloganu 'podróże kształcą' chyba ze ktos tu rozumie podróże jako XIX wieczne wyprawy odkrywców...

[
^dzierzba] Wyprowadzenie religii ze szkół byłoby dobrym początkiem, ale tak naprawdę pieniądze dla katechetów to kropla w morzu potrzeb.

[
^deli] bardziej złego modelu finansowania, ale nie podejmuje sie policzyc jak przy tej samej kasie ogarnąć to lepiej ;)

[
^dzierzba] No właśnie, i tak wracamy do kolejnego skutku niedofinansowania oświaty.

[
^dzierzba] Ależ musi, nawet w krajach takich jak Finlandia. Wszędzie przyjmuje się, że *jakiś* średni poziom dla znaczącej większości będzie.

[
^deli] to zdaje się wynika z tego że dotacje są 'pogłowne' od sztuki uczniowskiej

[
^dzierzba] Do tego np., że uczeń był z rodzicami na wakacjach i łatwiej mu ogarnąć geografię kraju. Albo i światową.

[
^dzierzba] owszem jak rodzice w domu też tłumaczą i uczą się z dzieckiem to szkoła ma łatwiej. Ale nie może tego zakładać z góry, bo wtedy systemowo stawia dzieci bez 'wkładu rodzicielskiego' na gorszej pozycji

[
^deli] A jeśli tylko liczba uczniów w danej klasie spadnie poniżej ustalonego odgórnie limitu, nagle likwiduje się podział na grupy, a nauczyciel ląduje np. z 22 uczniami na dwóch różnych poziomach języka w klasie maturalnej.

O, zapomniałam jeszcze o jednym punkcie - niż demograficzny nie oznacza zmniejszenia wielkości klas, co byłoby korzystne dla uczniów i nauczycieli, tylko zmniejszenie liczby klas i zamykanie szkół.

[
^deli] ale ja mowie o przygotowaniu się nauczyciela do tych korków

[
^deli] mniej zamozni na tyle ze nie sa w stanie kupic książek do LO i zeszytów w podstawówce ? bo tak poza tym to jak się ma zamożność do uczenia (nie wycieczek i prezentów) ?

[
^dzierzba] Bo na korkach ma jednego ucznia, a nie 30.

[
^dzierzba] o, a jakby Nowacka chciała coś wyeliminować to polecam uwadze prace konkursowe i plastyczne robione przez rodziców

[
^dzierzba] Jasne, ale monokultura uczniów mniej zamożnych, mniej dopilnowanych i pozbawionych kapitału kulturowego nie pomaga ani uczniom, ani nauczycielom.

[
^deli] zgadzam się w wyjątkiem punktu 1. Praca szkoły nie może opierać się na kapitale kulturowym i dopilnowaniu dziecka w domu.

No dobra, wyszedł mi rant, więc wklejam obrazek. [
FOTO]

[
^shigella] niestety niektórzy nauczyciele ewidentnie odsiadują dupogodziny w szkole :D

[
^deli] I była to kolejna rzecz, która zniechęcała nauczycieli do pracy w zawodzie, jedna z moich koleżanek po takich dojazdach na własny koszt gdzieś pod Radzymin odeszła do kuratorium.

[
^perdo] Tak było również za moich czasów, przed pandemią, ale całe szczęście ja dojeżdżałam tylko kilka przystanków od szkoły.

[
^deli] Bo tak, do tego się to sprowadza, do dyrekcji, która jest w stanie skłonić miejscowy organ prowadzący do przeznaczenia dodatkowych pieniędzy na zajęcia indywidualne. Co w Warszawie nie jest problemem...

[
^perdo] Tak, w obecnej sytuacji, przy obecnych brakach kadrowych i niedofinansowaniu oświaty, jest to bardzo trudne. Lepsze szkoły, bez braków kadrowych i z dyrektorem dobrym w wyciąganiu kasy z samorządu - ogarną.

[
^deli] Dobrze chociaż, że w tej chwili indywidualne może być prowadzone zdalnie i nauczyciele nie muszą dojeżdżać pod Warszawę.

Z kolejnej strony - jaki indywidualny tok nauki, jeśli brakuje nauczycieli do prowadzenia normalnych lekcji, nie wspominając już o nauczaniu indywidualnym z przyczyn medycznych.

[
^lafemmejuriste] W sensie - inne materiały, inne pytania na klasówkę, inne prace domowe, inny czas na omówienie... KIEDY.